czwartek, 15 grudnia 2011

SIADAJ! BIEGAMY!





Jestem już na Szlaku. Na pożegnanie zostawiłem Wam oto:

 

Tymczasowo zawieszam swoja działalność w internecie. Tymczasowo zawieszam swoja działalność w wielu dziedzinach Życia.

Ostatnie dwa i pół roku dzieliłem się z Wami moim życiem. Dzieliłem sie swymi przygodami, radościami i przemyśleniami. Smutkiem sie nie dzieliłem, smutek zostawiałem dla siebie. W ciągu tego czasu dostałem od Was znacznie więcej, niż sam Wam dałem. Dziesiątki wzruszających listów, setki nowych wspaniałych znajomości, tysiące głębokich myśli, miliony uśmiechów i dobrych życzeń, złoty deszcz pozytywnej Energii, a przy tym wszystkim wielka kupa śmiechu! Dziękuję Wam wszystkim bardzo bardzo mocno!!!


Jestem już na Szlaku. Wybyłem (to najlepsze słowo) w długa i trudną podróż. Już nie ma ze mną kontaktu, teraz łapie kontakt sam ze sobą i zwiewnie się przy tym uśmiecham.

Zostawiam Wam także wiersz, który napisałem na kartkówce z języka polskiego w III klasie Liceum:



a jesli ja nie chce?
z cegiel domu budowac
tylko z umyslow pikantnych?

a jesli ja zechce?
nie drzewa acz zamet siac
w tak pieknie ulozonym zyciu?

a jesli ja nie chce?
a jesli ja zechce?
nie syna lecz forme splodzic
o granicach bez granic
sama nauczy sie chodzic

a jesli nie zechce?



To było prawie 11 lat temu..:)



Jeszcze raz dziękuję, ze nosiliście pasikonia na rękach.
 
Zaglądajcie tu czasami. 
Któregoś dnia, a będzie wtedy świeciło Słońce, zapachem paczuli wymaluje POST na internetowej łące.

wtorek, 8 listopada 2011

SEZON NA LWY - projekcje jesień 2011


Ruszam z kolejnymi pokazami filmu "Sezon na lwy"! Wszystko jeszcze dogrywam, masa z tym roboty. Jak tylko pojawią się oficjalne potwierdzenia cały program będzie można znaleźć tutaj na blogu.
A tymczasem pierwsze pokazy odbędą się w:

14.XI.11 JELENIA GÓRA - "Orient Express" godz. 19:00  KLIKNIJ

15.XI.11 WROCŁAW - "Włodkowica 21" godz. 20:00 (KLIKU)

16.XI.11 KALISZ - "Frajda" godz. 19:00 (KLIK)

24.XI.11 OPOLE - "Come in" godz. 19:00 (here)

25.XI11 PIOTRKÓW TRYBUNALSKI - "Filmówka Pub", godz. 20:30 (TU)

26.XI.11 KAZIMIERZ DOLNY - "Folwark Walencja", godz. 19:00

Zapraszam Wszystkich!

środa, 2 listopada 2011

ODLOT!



Tak jak często mam wiele dni, tygodni, a czasem nawet miesięcy (!) opóźnienia z pisaniem na blogu, tak dziś wrzucam świeżuteńką relację sprzed paru dni. Odlot Lamy i Pasikonika:)
 
 

wtorek, 25 października 2011

Ostatni raz byłaś Stokrotką.

Toż to ciężkie lato przyszedło dla pasikłonia. Zawirowania sięgnęły w końcu (przy)-jaźni. Sprawki mojego Rzycia poukładały (Miej Więcej) się tak, jak własnie miały się nie poukładać... W pierwszych zamyśleniah sprzed wielu miesięcy aż do teraz Oczy wiście. Pomimo kolor owych zdjęć, czarny umysł drążył dół. I po raz kolejny pasi-ukłon zrozumiał, że to nieważne co się dzieje,
waż   ne  co   myś   li   się   O!Ty m.

Expedition Denmark - Półwysep Jutladzki sam północny koniuszek, gdzie fale dwóch mórz spotykają się prostopadle do plaży (Dania, lipiec 2011).


Macie coś takiego? Przychodzi sytuacja w której już sam nie wiesz czy to coś jest nie tak ze wszystkimi dookoła czy to tylko coś nie tak jest z tobą samym? I w którą stronę pójść, uprawiać sex ze swoim nowo poznanym szaleństwem, czy oddać się ascezie "uporządkowanego" świata?

Bańki nad Jeziorem Genewskim, Szwajcaria (czerwiec, 2011).

Włochy, Turyn, rozlany płyn do baniek w Admirale (czerwiec, 2011).
-----------------------------------------------------------

Skądinąd a i także stamtąd dowiedziałem się że zawirowania na przestrzeni jaźni dotknęły wielu znajomych mi i nieznajomych, znienacka przecinające moje Koło Rzycia fragmenty Rzyć osób innych, przekonały mnie, że Energia płynąca przez Wszechświat przeżywa poważne konwulsje na szerokości geograficznej naszej Drogi Mlecznej. Jeśli Oczy Wiście Droga Mleczna jest nasza, a drgania dotyczą tylko niej, a kto wie jak to z innymi Drogami jest. Od czasu kiedy Mama zrzuciła kożuch i biegała w sukienkach aż po czas zanurzonych w kałużach jesiennych płaszczy tego roku 2011, nieodparte wrażenie mam, że Dziwność uległa pokusie i rozłożyła skrzydła nad rozumem. Merda teraz wesoło ogonem w stronę rozdziawionej mordy. Niektórzy twierdzą, że ten stan kilka lat już trwa. Na moje oko to sięga głęboko, a na oko Wasze?

Diabełek na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, Polska (sierpień, 2011).

---------------------------------------------------------

Południowa Francja, Zamek Carcassonne (sierpień, 2011).

----------------------------------------------------------

Mówią o przejściu Ery Ryb w Erę Wodnika, mówią o zbliżającym się końcu kalendarza Majów, czyli o "końcu świata" (co jest wierutną bzdurą, gdyż "światem" nazywali Majowie dokładnie pełny obieg cyklu ewolucyjnego, który trwa prawie 26 ooo lat i który właśnie w 2012 się kończy, ale zaczyna nowy cykl), mówią o ogromnym zanieczyszczeniu Ziemi jak i pożywienia na Ziemi, mówią o zgnuśniałym kapitalizmie, konsumpcji i znieczulicy, mówią i mówią, ale to w Ciszy dzieje się najwięcej, dzieje się najmocniej. Tak stwierdziła moja siostra razu pewnego i ja Jej przyklaskuję, bo to piękne słowa, choć nawet ich by mogło już tu nie być.



Polska, autostop do Szwajcarii (lipiec, 2011).

---------------------------------------------------------

Polska, Żeszuf, dziewczyny z "Remontu" (sierpień 2011)




Na dachu u Króla, Maszynisty Peron4, Rzeszów (sierpień 2011).
--------------------------------------------------------

Holandia, wesoła ekipa na rajce (wrzesień, 2011).

---------------------------------------------------------

Wierzę w siłę i potęgę umysłu. Uczę się wyginać jego potęgę, wkraczam w sfery, o których wcześniej nie miałem pojęcia, domyślałem się jeno. Sztuka relaksu w chaosie, podwodnego polotu mijających się wielorybów. Po trudnych miesiącach sam sobie zawróciłem w głowie i zahipnotyzowałem się pozytywnie. Przypadłością wszystkich wodników jest słomiany zapał, więc nie otwierajmy jeszcze tajemnych ksiąg, które mnie wchłonęły i które leżą otwarte dla każdego, poczekajmy, dajmy czasowi czas, nie spieszmy się. Póki co rozkwitła wiosna tej jesieni i choć jeszcze nie mogę biegać, to dusza cała dziękuje mi za to co mam. Często jest również smutno i przykro, ale potrzebuję tych uczuć. Moja rzeczywistość wygląda teraz tak właśnie:
(nie mylić ze zdjęciami)
-----------------------------------------------------------




Pilnując winnic w Pirenejach, Francja (sierpień, 2011).

------------------------------------------------------------

Dostałem kontuzji kręgosłupa na zbiorach gruszek w Holandii i przykuło mnie do pryczy na tydzień. Jakiś miesiąc po rozstaniu ze Stokrotką, która zamieszkała nad Jeziorem Genewskim. Kręgosłup bolał paskudnie, a kiedy już mogłem więcej chodzić i nawet unieść mały plecak, mój Kuzyn wziął mnie na plecy jak rannego żołnierza i wśród gwiżdżących kul przywiózł mnie do Polski autostopem z frontu Amsterdam. Jechaliśmy około 36 godzin i wesoło było jak cholera i bolało też. Teraz jest 13 dni później, włóczę się bez domu, i choć mnie to już męczy, czuję się znacznie lepiej. Pieniądze mi się kończą, przeżywam wspaniałe chwile, kilka dni temu BYŁ TAKI DZIEŃ, w którym Anioły śmieją się na potęgę!

Kuzyn i Strzała, Festiwal Roskilde, Dania (czerwiec, 2011).

Legendarna Christiania, moja ulubiona miejscówka, Kopenhaga, Dania (czerwiec, 2011)
----------------------------------------------------


Kiedy kolejna dziewczyna odchodzi...
...zaczynam chodzić po wodzie.
Holandia, Morze Północne (wrzesień, 2011).

----------------------------------------------------------


III Rzesza, złapany na stopa autobus z żeńską drużyną futbolową i pijanymi tatusiami (czerwiec, 2011).

Od czerwca do września przez III Rzeszę przejechałem autostopem 7  razy:

Polska   -->   Szwajcaria
Szwajcaria  -->   Dania
Dania   -->    Polska
Polska   -->    Szwajcaria
Francja   -->   Polska
Polska   -->   Holandia
Holandia    -->   Polska

Mógłbym książkę napisać o niemieckich autostradach, kierowcach i stacjach benzynowych (ale nie napiszę:)

---------------------------------------------------------


Upadek z wierzby płaczącej, Wrocław (sierpień, 2011)


Każdy jest samotnym bogiem, a wszyscy cierpimy jednakowo. Smutek, złość, lęk, jest w każdym z nas, ale nie ma co panikować, lepiej nabrać dystansu-dyliżansu, bo to Wszystko i tak ma swój zajebisty SENS.  (dopisek po 3 latach - takie widzenie sensu będzie chyba jeszcze długo aktualne:) na każdą okazję:)

niedziela, 11 września 2011

Na poważnie, kto nie zrozumie, nieważne


Mam w sobie Człowieka, który nie czeka. 
Mam w sobie Moc działania, która się Wam kłania.

Nie pokażesz mi rzeczy, która się nie rusza, bezustannie zmieniający się świat ja, świat ty, w ruchu bezruch, w ruchu nawet pani w kiosku ruchu. 
Mam w sobie Człowieka o smutnej duszy, mam w sobie iskrę Radości, którą codziennie odpalam mokrymi od łez zapałkami. 
Cierpienie w każdym z nas, we mnie najbardziej, bo we mnie. Duszę szczęśliwą mam jak bańka mydlana pękająca z radości. Ach, tyle Radości w sobie mam!  
W wędrówce swej(!) mijam (hej!) wielu poważnych, spieszą się no powiedzcie mi gdzie. Sunie powoli kondukt żałobny, a tak się za życia spieszył ów trup. Powoli we mnie mój Człowiek do Śmierci kroczy i godnie, dostojnie stanę u Wrót.  
Mam w sobie Człowieka Pokory i Cierpliwości, który nie czekając na nic, ostrzy swoje kości na nic. 
Mam w sobie zamknięty cykl ludzkiej egzystencji jak cały świat dookoła, trzymam się tego Koła. Cyklicznie krążą Uderzenia w nasze zamiary, cyklicznie krążyć będą i bez naszej w to wiary, choć kto wie tak naprawdę, a kto wie tylko na niby...?
Mam w sobie jaźń, za którą stoi ojciec, pytałem Matki, gdzie kończy się ten ojciec? 
To Cierpienie nie chce pozwolić na to, na co chcemy sobie pozwolić. Tato...
Obserwuję teatrzyk jaźni i przy-jaźni w kukiełkowej formie, Cierpienie ciągnie sznureczki, a dookoła śmiech na sali, bo lepiej weselić się niż płakać. 
Mam w sobie Człowieka o wielkim Serduchu, którego Cierpienie świata urządziło orkiestrę w uchu. Dlatego nie ruszam się w bezruchu, tylko pójdę działać tam. Już niedługo. 
Mam plan.


środa, 20 lipca 2011

JASKINIA POD ZDECHŁYM PSEM

Czyli jak Pasikonik mieszkał pół roku w jaskini pod ziemią.







Czy mieszkał ktoś z Państwa w jaskini? Takiej prawdziwej to znaczy pod ziemią w górach i w ogóle? No mnie się zdarzyło. Mało tego, spodobało mi się. Zachwyciłem się tak bardzo, że postanowiłem zostać na dłużej i zbudować pierwszy swój dom życiu. I zostać na jeszcze dłużej. Kto wie, na jak długo? Ja nie wiedziałem, ale Cyganie wiedzieli. mieszkali w pobliżu, też w jaskiniach i obserwowali nas. Właściwie jaskiń w okolicy było bardzo dużo, chyba z dwieście. Bo to była jaskiniowa wioska w Andaluzji, w Granadzie.




Film ten powstał w 2007 roku. Prezentowałem go jedynie na 2 festiwalach filmowych oraz na prywatnych pokazach. Wierzcie mi lub nie, ale po tym filmie niejeden założył plecak na plecy i pojechał tam.


Trzeba zaznaczyć, że kręcony jest kamerą absolutnie niskiej jakości, odpowiadającej tamtejszym warunkom. Przez ponad trzy miesiące nie dotknąłem w ogóle pieniędzy. (Nie miałem). Za to życie dało się organizować za darmo.
Zapraszam na tę niecodzienną opowieść.


Film (pochwalę się) zdobył nagrodę publiczności na Przeglądzie Kina Uffowego w Wodzisławiu Śląskim.


I jeszcze kilka zdjęć z jaskiniowej wioski!
















Te domki wyglądają tylko jak domki, ale to wejścia do korytarzy jaskiń!

















Polsko-Czeska Wigilia.


















I na koniec Domek :)


o